Szabu Szama - czyli jak dobrze zjeść w Japonii
- Przemek
- 1 gru 2015
- 2 minut(y) czytania
Skoro już w nazwie adresu internetowego jest dużo smaku, oraz (jak co niektórzy już zauważyli) bardziej przypomina nazwę blogu kulinarnego - nadszedł czas aby przedstawić sprawę jedzenia w nieco innym świetle, niż jesteśmy w stanie sobie to na pierwszy rzut oka/ucha/prawej ręki wyobrazić.

Słysząc na co dzień hasło Japonia, zazwyczaj wyobrażamy sobie dwa słowa związane z jedzeniem: surowy i sushi. Jedno z drugim oczywiście ma wiele wspólnego. ;) O ile sushi występuje dość często (choć nie aż tak jak się spodziewaliśmy), o tyle surowe mięso i ryby można spotkać zazwyczaj tylko w tradycyjnych restauracjach, gdzie za samo japońskie "welcome" i pochylenie kelnera w kierunku klienta pod kątem 45 st. można słono zapłacić. I tu oto następuje zaskoczenie, bo jedną z lepszych (jak do tej pory), flagowych potraw Japonii jest nic innego jak gotowana wołowina... Potrawa, która tak bardzo przypadła nam do gustu, że na samą myśl o tym ślinianki zaczynają nadmiernie pracować. Nazywana jest ona "Szabu-Szabu". Dziwne i śmieszne zarazem nazewnictwo, ponieważ słowo "szabu" jest onomatopeją, naśladającą (a przynajmniej tak się tubylcą kiedyś wydawało) czynność którą wykonują podczas gotowania mięsa w garze pełnym gotującej się wody. To trochę tak, jakbyśmy na rosół z długim makaronem mówili "siorbu-siorbu", a na ciągnącą się "krówkę" - "mlasku-mlasku". Nawet sami Japończycy, słysząc gdzie byliśmy, nie powstrzymują się od śmiechu.
Potrawa ta jest bardzo prosta, とてもおいしい i można ją przygotować natychmiast, nie mając specjalnie zdolności kulinarnych. Mięso jest delikatne, z wyrazistym, niezakłóconym żadnymi przyprawami naturalnym smakiem gotowanego mięsa. Cały sekret kryje się w cienko pokrojonych plastrach mięsa (na moje inżynierskie oko to jakieś 3.0mm +/- 0.1mm), które to zanurzamy we wrzący wywar, pełen wcześniej wrzuconych warzyw i innych składników, o których nic nie wiem (może to i lepiej).
Przepis na udany obiad "szabu-szabu" jest następujący:
- dwójka lub więcej osób
- stół, krzesła,
- gar z gotującą się wodą,
- pałeczki,
- warzywa,
- mięso,
- sosy do mięsa.
Po dodaniu odpowiedniej ilosći warzyw do gotującej się na środku stołu wody, zabieramy cienki plaster mięsa (wołowego/wieprzowego) pałeczkami i zaczynamy proces "szabowania"... Przesuwamy mięsko w lewo i w prawo aż usłyszamy upragniony dźwięk szzaaa... Następnie wyciągamy ugotowane zwierzę i moczymy w sosie. Mmmmm... Trzeba tego koniecznie spróbować.
Zamówiona potrawa zazwyczaj jest podawana w systemie "tabehodaj" - czyli jedź ile tylko zdołasz. Można nieźle się najeść dobrego mięsa, a przy tym świetnie się bawić różnymi smakami... tak, tak... Smaki bawią się smakami... bardzo zabawne ;)




Comments